Koleżanki i koledzy z prawdziwą przyjemnością przedstawiamy Wam artykuł naszego kolegi Petera Stolle na temat XII Międzynarodowego Spływu Kajakowego ODRA 2018 im. Hilmara Schmidta: ARTYKUŁ.PDF
Poniżej przedstawiamy tłumaczenie artykułu autorstwa Mieszka i Ziemowita Komisarczyków
W dniach 23.06. – 07.07.2018r. 65 osób z pięciu różnych krajów (Bułgarii, Holandii, Niemiec, Austrii oraz Polski) pokonało łącznie 465 km Odry. Kajakarzom i kajakarkom towarzyszyło motto „Od źródła do ujścia”.
Spływ rozpoczął na Górnym Śląsku, w Raciborzu, leżącym niedaleko czeskiej granicy. Już 22 czerwca odbył się dla chętnych klubowiczów i nie tylko pierwszy – ponad 30- kilometrowy – etap spływu, prowadzący przez dziewiczy odcinek Odry od Chałupek do Raciborza. Pozostali uczestnicy i uczestniczki w tym czasie zwiedzali raciborski zamek i browar, a wieczorem mieli okazję wraz z przewodnikiem poznać życie niemieckiego pisarza Josepha von Eichendorffa, który urodził się w Łubowicach. Romantyczny artysta swoją twórczością wywarł wpływ na dzieje mniejszości niemieckiej zamieszkującej Śląsk, a końcowa konkluzja oprowadzania brzmiała: na tym terenie od setek lat żyją zgodnie Polacy, Niemcy i Czesi, tworząc wielobarwną historię tych terenów.
Dzień otwarcia, czyli 23 czerwca, poświęcony był pomysłodawcy i długoletniemu komandorowi Międzynarodowego Spływu po Odrze, Hilmarowi Schmidtowi, który zmarł 24 kwietnia 2018r., tuż przed swoimi 81. urodzinami. Ku pamięci Schmidta dodane zostało jego imię i nazwisko w nazwie spływu.
Trasa spływu składała się z 3 etapów, na długości 100 km prowadziła przez Kędzierzyn-Koźle, Krapkowice i kończyła się w Opolu. Przed południem w Krapkowicach towarzyszyła nam ekipa telewizyjna „Dziennika Śląskiego”. Była to świetna reklama dla naszego spływu przekazująca szerszemu gronu odbiorców jedno z najważniejszych przesłań naszego spływu: Odra, to rzeka która łączy.
Pierwszy z etapów tej części podróży należał do niezwykle przyjemnych, do czego przyczyniły się wietrzna, a zarazem słoneczna pogoda, a także brak większych przeszkód na rzece.
Z początkiem drugiego etapu czekały na nas 4 śluzy oddalone od siebie co 8 km, co mniej doświadczonym uczestnikom i uczestniczkom mogło przysporzyć nieco problemów.
Również na trzecim, 26- kilometrowym etapie, znajdowały się 4 śluzy. Warto wspomnieć, że przejazd jednego kajaka przez śluzę kosztuje ponad 1€, co przy 50 kajakach i 8 śluzach daje ponad 400€. Cenę tę wynagrodził nam jednak piękny, pełen zakoli, malowniczy i miejscami dziki nurt Odry.
W Opolu spotkaliśmy się z sympatyczną przewodniczką, która opowiedziała nam o interesującej historii tego miasta. Wiele napotkanych osób wyrażało uznanie dla przedsięwzięcia, jakiego się podjęliśmy. Na ludziach wywierało wrażenie to, że spływaliśmy drugą co do wielkości rzeką w Polsce samymi kajakami z całym ekwipunkiem.
We wtorkowe popołudnie 26 czerwca przeparkowaliśmy nasze auta z Raciborza do Opola, a nazajutrz miał miejsce najbardziej wymagający logistycznie dzień dla naszych 25 kierowców. Najpierw przejechali z całym bagażem i kajakami 250- kilometrowy odcinek do Nowej Soli, gdzie po krótkim obiedzie, udali się w dalszą 220-kilometrową podróż aż do Schwedt, skąd wynajęty autokar przewiózł wszystkich z powrotem do Nowej Soli. Na szczęście wszystko odbyło się w przewidywanych ramach czasowych.
W tym roku spływaliśmy rzekę trochę inną trasą niż zazwyczaj. Powodem były trwające od 1,5 roku roboty na śluzie w Brzegu Dolnym, uniemożliwiające swobodny przepływ. Ponad 20 km dalej, w pobliżu lubiąskiego klasztoru ruszyła budowa innej śluzy, poza tym w najbliższym czasie ma powstać jeszcze około 20 śluz aż do samego ujścia Odry. Powinno to znacząco usprawnić transport towarów na rzece. Jest to jednak również spora ingerencja w naturalne środowisko. Projekt ten zatem posiada zarówno plusy jak i minusy. Na pewno będzie miał wpływ na kształt przyszłych spływów kajakowych po Odrze.
Z Nowej Soli przepłynęliśmy spokojne 41 km w słońcu i przyjemnym wietrze aż do Cigacic. Tam zostaliśmy ugoszczeni w barze, gdzie spełniono każde z naszych życzeń kulinarnych, włącznie z ogniskiem.
Następnym etapem była 43- kilometrowa trasa do Krosna Odrzańskiego. Dzięki niskiemu stanowi rzeki odsłoniło się wiele mielizn, idealnych do relaksu i kąpieli. Nasz biwak znajdował się obok boiska, niedaleko centrum miasta.
Kolejnego dnia płynęliśmy już w dwóch krajach, przekroczyliśmy bowiem niemiecką granicę, do której dotarliśmy na wysokości Ratzdorf (dopływu Nysy Łużyckiej). Po ponad 11 km dotarliśmy wszyscy na czas do wielkiej, 13- metrowej śluzy w Eisenhüttenstadt.
Następnie pokonaliśmy ponad 35 km aż do przystani Frankfurckiego Klubu Kajakowego. Dla wielu uczestników i uczestniczek była to znakomita okazja, by zwiedzić Most Pokoju między Słubicami a Frankfurtem nad Odrą. Spora część z nas zwiedziła również samo centrum Frankfurtu.
Dzień później, 02 lipca, miał miejsce najdłuższy etap naszej wyprawy, 50- kilometrowy odcinek aż do Kienitz. W połowie drogi czekał na nas obiad w miejscowości Bleyen, wzmacniający nasze siły na dalszą część trasy. Za gospodą „Zum Hafen” znajdowały się już szyldy prowadzące do dobrze znanego nam pola biwakowego. Niektórzy z nas udali się po wszystkim na krótki spacer po Kienitz.
Sam odcinek od Frankfurtu nad Odrą do Szczecina był od stycznia 1945 roku miejscem najcięższych walk między Armią Czerwoną a Wehrmachtem. W samym Kienitz udało się Rosjanom przedrzeć przez Odrę już w lutym 1945 roku.
Nazajutrz czekało na nas smaczne śniadanie, przygotowane przez zespół z portu, za które serdecznie dziękujemy, jak również za gościnność, której z ich strony doświadczyliśmy. Dalej trasa wiodła przez 33 kilometry do naszego kempingu w kompleksie Buhnenkopf w Hohensaaten. W tym miejscu należą się wielkie podziękowania dla Pana Beckera, który już dwunastokrotnie zaopatrzył spragnionych uczestników i uczestniczki spływu w wodę pitną, ajerkoniak, ciasta i wiele innych dobrodziejstw, co ucieszyło niejednego kajakarza. Wszyscy byli zgodni: Wracamy za dwa lata! Panu Beckerowi życzymy wszystkiego dobrego i dużo zdrowia, by dalej pozostał taki sprawny, wszakże przekroczył już osiemdziesiąty rok życia.
Następnego popołudnia, po dobrych 37 kilometrach wiosłowania, przybyliśmy do centrum sportu wodnego w Schwedt. Nazajutrz wybraliśmy się busem do podnośni statków w Niederfinow. W małym parowcu zostaliśmy uniesieni przez śluzę windową, na krótko wypłynęliśmy i wróciliśmy w ten sam sposób. Obok znajduje się oczekująca na wzniesienie do 2014 roku nowa podnośnia, której termin utworzenia szacuje się obecnie na rok 2020, podobnie zresztą jak przy BER. Niewątpliwie był to dla większości uczestników i uczestniczek turystyczny gwóźdź programu spływu w Niemczech. Nieuchronnie zbliżał się koniec podróży, który wyznaczało przewiezienie do Szczecina naszych aut. Niektórzy z uczestników i uczestniczek zakończyli swój udział w spływie właśnie w Schwedt, ale przybyło też kilka nowych osób.
Autor: Peter Stolle
Tłumaczenie: Mieszko Komisarczyk, Ziemowit Komisarczyk